á
â
ă
ä
ç
č
ď
đ
é
ë
ě
í
î
ľ
ĺ
ň
ô
ő
ö
ŕ
ř
ş
š
ţ
ť
ů
ú
ű
ü
ý
ž
®
€
ß
Á
Â
Ă
Ä
Ç
Č
Ď
Đ
É
Ë
Ě
Í
Î
Ľ
Ĺ
Ň
Ô
Ő
Ö
Ŕ
Ř
Ş
Š
Ţ
Ť
Ů
Ú
Ű
Ü
Ý
Ž
©
§
µ
Carson nie szablonuje swoich bohaterów, nie wrzuca w szufladki dając do zrozumienia, że jeden z nich jest dobry, drugi zły a trzeci nijaki, nieokreślony. Nie, takie decyzje pozostawia czytelnikowi. To my mamy ich oceniać, co jest nader trudnym zadaniem. Trudno dać jednoznaczny obraz. Co kilka stron szablon osobowości odwraca się o 180 stopni i już pałamy niechęcią.
Każdy z bohaterów krąży wokół...Johna SIngera. Staje się on ich sensem - może nie tyle życia, ile sensem istnienia. Lgną do niego, mimo że ten nie mówi, czasem tylko napisze na karteczkach kilka słów srebrnym ołówkiem. Czyta z ruchu ich ust, choć jak się okazuje i to jest niekiedy mylne. Bo ci rozmówcy się przy nim oczyszczają. Wyrzucają z siebie złość, gniew, frustracje, słabości jakie się w nich od lat zakorzeniają. Ci ludzie potrzebują Singera właśnie do egoistycznego samooczyszczania się nie bacząc przy tym na niego. Nie pytają się czy ma ochotę tego słuchać, czy ma ochotę na nich samych. Traktują go jako dobrego słuchacza, kogoś inteligentniejszego od nich. A John nie zadaje pytań, nie przerywa, nie ocenia w żaden sposób. I chyba dlatego jest im tak potrzebny. Łakną go. Nauczyli się jego wyrozumiałości i tym samym stał się ich nieodłącznym elementem o ludzkim ciele. Lecz nie zauważyli, że jako goście są po prostu egoistami. Żaden nie potrafi dostrzec własnej tragedii Singera aż do , samolubnymi bałwochwalcami. Singer znał ich po wyglądzie, po zachowaniu, nie musiał nadążać za ruchami warg. Gubiąc wątek zapadał się we własnym smutku. A żaden z nich nie znał Johna. Krążyły o nim fałszywe plotki, smuto domysły, ale nikt nie widział ile w nich prawdy a ile kłamstw. A sam Singer przeżywał tragedię, o której nikt nie miał pojęcia. Aż jest już za późno by cokolwiek wyjaśniać.
Serce krwawi.
Muzyka leci, dźwięki z pianina rozpływają się po dusznym pokoju.
Mężczyzna przy szachach gra sam ze sobą.
Jutro wyjedzie do przyjaciela, zawiezie mu prezent, dotknie go, pogładzi.
Nabierze sił na dalszą rozłąkę.
Tylko jeden człowiek wie, co to jest samotność. Sam jest pusty, ale i ci, co robią wiele hałasu wokoło to też samotni jeżyccy tej jałowej ziemi.
Powieść dla dojrzałych czytelników, dla tych, co nie boją się rozmyślać po skończeniu czytania, dla tych, którzy z każdą kolejną stroną zaczynają zdawać sobie sprawę z naszego dziwnego, pokręconego życia...